|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Zwierzaki - czy piszą prawdę o schronisku?
majk-el - 2006-09-26, 20:29 Temat postu: czy piszą prawdę o schronisku? http://www.kulisypowiatu.pl/
jest tam zajawka artykułu na temat wieluńskiego schroniska. Niech ktoś napisze czy naprawde jest tak źle?
Malinka - 2006-09-26, 21:21
To nie może być prawda ????? Czy ktos wie coś na ten temat??
Jaro - 2006-09-26, 21:36
MałGośka & Blink, wywoływani do tablicy.
MałGośka - 2006-09-27, 13:20
Szczerze?
Nawet nie wiem jak na ten "artykuł" zareagować
Tłumaczenia wymaga tam praktycznie KAŻDA linijka tekstu... Gdy to wczoraj przeczytałam - świat mi runął, bo właśnie dowiedziałam się, że każda sekunda mojego życia od ponad już trzech lat, to działania krzywdzące zwierzęta.
W tej chwili nie mam gazety przed sobą, więc nie mogę się ustosunkować do konkretów, ale ogólnie spróbuję.
Iwona - nasza, była już, pracownica - pojawiła się w sierpniu, ale znamy ją właściwie od lat, bo często korzystała z naszej pomocy dla swoich psów. Pomimo tego, że nie byłam w stanie z nią nawiązać kontaktu, ze względu na specyfikę jej charakteru (lub mojego?) cieszyłam się niesamowicie, bo okazało się, że dziewczyna potrafi niesamowicie ciężko pracować. Nieważne stało się więc jak mi się z nią rozmawia (czyli wcale) - ważne by dogadywała się z p. Krysią, która jest jej bezpośrednią przełożoną i dobrze pracowała. To, że zcinała się z Jędrkiem, drugim pracownikiem, nie wydawało się mi istotne, byłam zresztą święcie przekonana, że to wszystko jest w formie żartów, a młodemu chłopakowi faktycznie czasami przydało się wytarganie za uszy.
I nagle, w sobotę, gdy schronisko teoretycznie (bo praktycznie pracy i to ciężkiej jest tam na 24 h na dobę) jest już zamknięte, została sama i... tu przestaję sytuację rozumieć.
Ponoć się zdenerwowała, że drugi pracownik poszedł już do domu - i zamiast zadzwonić do p. Krysi - wezwała policję, chyba też SM, zaczęła się odgrażać i awanturować
Powiadomiona przez wolontariuszkę p. Krysia próbowała telefonicznie z Iwoną sytuację wyjaśnić, ale dziewczyna się wyłączyła. Więc p. Krysia pojechała do schroniska, a że jej nie było już tam - to do blisko mieszkającej matki dziewczyny. Tam poczekała na Iwonę - ale rozmawiać się z nią nie dało, wrzeszczała, odgrażała się, itp. Więc cóż pozostało - p. Krysia zabrała jej klucze do schroniska, by już tam pod naszą nieobecność nie mogła się dostać, oraz telefon.
W poniedziałek Iwona sama do pracy też się już nie stawiła, więc spisaliśmy wypowiedzenie umowy o pracę, która wczoraj późnym popołudniem dopiero została wysłana (a nie jak piszą w gazecie...).
Tego co mówiła w gazecie Iwona zupełnie nie rozumiem, bo ona sama najlepiej przecież znała naszą codzienność - problemy, stan sprzętu, warunki, itp. A to z jej ust padły najcięższe, do tego kłamliwe, oskarżenia…
Nie dziwię się jednak redaktorowi naczelnemu, że podjął z radością temat.
Sam pisze zresztą, że mieli już na początku swej działalności umieścić artykuł o nas, sam mi przyznał, że o wiele gorszy niż ten. Gorszy?
Stan schroniska nie jest dobry. Będę pierwsza osobą, która przyzna tu rację każdemu. Wprawdzie w porównaniu ze stanem całego obiektu w dniu przejęcia przez nas to niebo do ziemi – ale kogo interesuje jak było kiedyś?
Dostajemy z gminy 50 tys. zł rocznie. To pieniądze Wieluniaków i tu też nie dziwi mnie zupełnie fakt, że to się ludziom nie podoba. Nawet tu, na forum, można łatwo zaobserwować ile jest osób przeciwnych istnieniu instytucji schroniska w ogóle, a co dopiero mówić o tym, że ich pieniądze na to idą…
Kwestia tego, że choć 50 tys. zł brzmi niesamowicie – to jednak nawet za tyle nie jesteśmy w stanie się utrzymać (ratuje nas tu bardzo pomoc materialna i finansowa ludzi z całej Polski) – była też już tu poruszana. Wystarczy podzielić tę kwotę na 12 m-cy – co daje 4167 zł na miesiąc, od tego odjąć 1,5 tys. m-cznie na opłacenie weta. Mamy wtedy 2667 zł. To teraz z tej kwoty trzeba opłacić pracowników - dwóch fizycznych - "na rękę" mają po 524 zł, a łączna kwota, z ZUSem, to ponad 1700 zł. (to co robię sama - wykonuję bez wynagrodzenia, choć to całe moje życie) - więc pozostaje kwota ok. 900 zł na żywienie psów (których bywa średnio 50-60, choć i ponad 70 się zdarzyło), różne naprawy, dodatkowe leczenie psów. A gdzie choćby sterylizacje, by zmniejszyć populację bezdomnych zwierząt? Czy to nadal wydaje się tak wielką kwotą?
Na pozostałe sprawy (telefony, księgowy, pracownik biurowy, samochód i wszystkie z nim związane opłaty, koszty administracyjne - np. znaczki, papier, koperty, itp.) musimy sami zorganizować sobie pieniążki - ponieważ każdy wydatek schroniskowy jest udokumentowany i tylko te spełniające gminne wymogi są uznawane i wliczane w owe 50 tys. zł.
Naprawdę – gdyby nie darowizny i wsparcie ludzi o wielkich sercach – nie byłoby możliwości prowadzenia schroniska…
Remonty próbujemy wykonać na własną rękę, a większe prowadzi gmina. Dzięki temu np. niedawno udało się zrobić chodniczek wzdłuż ciągu kojców, z odpływem dla wymywanych nieczystości. Super, prawda?
A jednak nie. Jakoś stale zatyka się odpływ, przez co wzdłuż kojców stoi bajoro pełne ekstrementów, słomy i śmieci, trzeba to non stop czyścić.
Do tego dochodzi problem przez nikogo nie zauważany – by wymyć dobrze kojec potrzeba sporo wody, ta woda musi też gdzieś potem spłynąć. Efekt – ciągle zapełnione szambo, za wywóz którego trzeba zapłacić jednorazowo ponad 70 zł, a wywozić trzeba praktycznie co parę dni.
W ramach "prezentu" wpływa nam do szamba również cała deszczówka, w tym ta z wielkiego placu targowego - bo schronisko jest położone troszkę niżej...
Jak to wszystko ma nie śmierdzieć? Ale niestety zwierzaki się załatwiają – więc nawet gdybyśmy mieli 10 osób stale sprzątających każdą kupkę – i tak zapach byłby z lekka niesympatyczny. To „urok” miejsc gromadzących zwierzaki.
Do tego praca w schronisku to nie tylko sprzątanie, które trzeba wykonywać non stop właściwie. Zwierzaka trzeba też nakarmić, pójść z nim do lecznicy, wykonywać bieżące naprawy, główkować jak sobie radzić z różnymi problemami. To praca, jak już wspomniałam na 24 godziny na dobę – a chyba się nikt nie zdziwi, że za najniższe wynagrodzenie pracownicy nie chcą siedzieć dłużej już totalnie charytatywnie? Pomijam też fakt, że jednak muszą przychodzić parę razy dziennie i w weekendy poza godzinami pracy – zwierzaki trzeba nakarmić, podać leki, sprawdzić czy wszystko w porządku, itp., a gdy znajdą się wspaniali ludzie gotowi dać dom dla zwierzaka – to choćby to był środek nocy, leci się jak na skrzydłach!
Dużą i nieocenioną pomoc stanowią wolontariusze – to oni chodzą ze zwierzakami na spacery, czeszą je, wybawią, a i do weta pójdą lub pomogą w innych sprawach. Tylko, że jest tych ludzi mała garstka i to głównie dzieciaki – więc w roku szkolnym/akademickim już praktycznie ich nie ma
Co nam jeszcze zarzuca gazeta? Głód? „Psi Oświęcim”?
Tu mi ręce opadły – nasze zwierzaki NIGDY nie były głodne… Może się zdarzyć, że pies jest wychudzony – bo do nas dopiero trafił, bo trawi go choroba (ale gdy to zauważymy zaraz bierzemy takiego delikwenta „na warsztat” i w miarę naszych możliwości leczymy), bo jest przerażony i zestresowany, nie chce jeść. Od prawie samego początku prowadzenia przez nas schroniska mamy bardzo fajną współpracę z około wieluńskimi firmami (ubojnie, mleczarnia, itp.), dzięki którym kupujemy bardzo tanio odpady, lekko przeterminowane produkty nadal dobre. Problemem jest raczej brak warunków do przechowywania tych dóbr. Do tego stale zaopatrują nas w różne psie przysmaki opiekunowie wirtualni naszych psów, przyjaciele schroniska. Robimy zbiórki w marketach, bardzo często dzieciaki w Wieluniu i w różnych miastach Polski również urządzają takie akcje. Bywa, że nasi podopieczni dzielą się swym jedzeniem ze zwierzętami ludzi, których nie stać na jedzenie dla nich (pomoc każdemu zwierzakowi w potrzebie jest zresztą wpisana w statut Fundacji, nie tylko prowadzenie schroniska).
Borykamy się nawet z problemem nadwagi u naszych psiaków – bo nie ma czasami jak dopilnować by nie zjadły za dużo, a ruchu nie mają ze względu na brak częstych spacerów…
Wystarczy przyjrzeć się zdjęciom naszych podopiecznych – jak wyglądają po przyjęciu, i jak po pewnym czasie (choćby wyadoptowana już Aiva – jej przemiana u nas była niesamowita, czy nadal u nas mieszkająca Delfinka, zapraszam do zapoznania się z historiami naszych psiaków na stronie www.schronisko.wielun.pl ).
Źle skonstruowane kojce – to także nasza bolączka i to poważna. Ale ich gruntowny remont to olbrzymie pieniądze, prowizorki natomiast nie starczają na długo…Kto ma zaś psa – ten wie czego taki stwór potrafi dokonać: wydostać się z kojca można na wiele sposobów, w tym preferowane są te niszczące go totalnie
Zagryzienia to problem wszystkich schronisk. W takich warunkach nawet psie „owieczki” i totalne ciamajdy potrafią pokazać się od najgorszej strony. Do tego dochodzi stres i zachowania stadne, wyzwalane przy takiej ilości psów.
Z braku miejsca musimy czasami zamykać po dwa psiaki w kojcu (lub parę, jeśli są małe) – a po latach pracy z psami wiem, że nie da się zawsze przewidzieć psiego zachowania, zwłaszcza, gdy zostanie on sam…
Niestety trzymanie psa po jednym w kojcu jest nierealne – mamy 31 kojców, a psów bywało i ponad 70. Jak namówić nasze społeczeństwo by psów nie porzucało, nie rozmnażało, nie krzywdziło, nie przywiązywało do płotów schronisk, do drzew w lesie? Nie byłoby wtedy psiej bezdomności na taką skalę…
To też powód dla którego psy w naszym schronisku zajmują każde pomieszczenie – w tym biuro. Tam przebywają głównie szczeniaki i psi rekonwalescenci, w tej chwili to zazwyczaj tylko parę psich ogonków – ale zimą był moment, gdy mieliśmy 17 psów w tym maleńkim pomieszczeniu!
Psiska są tam całą dobę, i o ile podczas pobytu ludzi mogą wybiec przed biuro i się wysiusiać, o tyle gdy są zamknięte – tak jak te w kojcach - muszą po prostu się załatwić (choć i tak zazwyczaj ktoś wieczorem jeszcze przychodzi te ogonki pozamykane na spacerek wyprowadzić).
Panią redaktor strasznie zbulwersował fakt wyglądu biura, które już dawno biurem być przestało… Jej pomysł rozwiązania problemu pokazuje, że nie ma pojęcia np. o zachowaniach psa po narkozie czy szczeniaka – taki zwierzak po prostu załatwia się tam gdzie akurat stoi. Sprzątnięcie tego przy częstości tych psich „wypadków” nie zniweluje zapachu, a tam gdzie psiaki się załatwiają i pojawia się psie jedzenie – będą też uciążliwe muchy (na terenie samego schroniska zmagamy się też z myszami i szczurami – i to też problem wszystkich chyba schronisk…).
Muszę przyznać, że redaktorzy Kulis do tematu zabrali się profesjonalnie, na miarę ogólnopolskiego "Faktu" prawie.
W poniedziałek, dzień przed ukazaniem się gazety, na rozmowę z p. Krysią umówiła się owa dziennikarka. P. Krysia zaraz po wizycie uśmiechnięta zadzwoniła mi opowiedzieć, jak było miło, jak dziewczyna wysłuchiwała z zainteresowaniem opowieści o naszych problemach, o ludziach, którzy nam pomagają, o potrzebach i planach.
Teraz już wiemy czemu się uśmiechała. Efekt sami czytaliście…
Zresztą spotkałam się wczoraj wraz z p. Krysią z redakcyjnym gronem Kulis - w rozmowie uczestniczyli redaktor naczelny Sławomir Rajch i autorka "reportażu" - Joanna Subczyńska.
Oboje nawet nie starali się sprawiać wrażenia osób przejętych losem psów i tym jak problemom zaradzić. Za to byli bardzo pewni siebie, p. Rajch to też osoba trudna w dyskusji, co pozwoliłam sobie w naszej rozmowie zauważyć – nie jestem przyzwyczajona do podnoszenia na mnie głosu i traktowania jak tłumaczące się dziecko…
Gdy zaproponowałam, by w ramach poznania problemów „od podszewki” popracowali u nas przez jakieś dwa dni – p. Rajch z ironicznym uśmiechem stwierdził, że pracuje 18 godzin na dobę. O wysłaniu koleżanki redakcyjnej nawet nie wspomniał, ale tu się nie dziwię – w schronisku trzeba się nieźle upaprać, psy skaczą, no i śmierdzi – co najbardziej widać bardzo zadbanej p. Joannie przeszkadzało…
Za to - i tu niestety jest sedno problemu - usłyszałam, że sprawa nie dotyczy tylko nas jako osób prowadzących schronisko, ale też osób stających „za tym” - samej "góry".
Wprost im powiedziałam, że nie interesuje mnie prywatna walka z obecnym burmistrzem. A jakby na to nie patrzeć – tylko dzięki burmistrzowi udało nam się schronisko przejąć i uzyskać stan obecny. Stan obecny, z którego jestem dumna, bo jest ciężko wypracowany – a tak kłujący postronne osoby w oczy… Również w gminie są osoby nam bardzo przeciwne, więc zastanawiam się CO będzie, gdy burmistrzem zostanie inna osoba? Może ten artykuł jest „pierwszym skowronkiem” zmian - mówiąc ironicznie?
Zabolało mnie też sformułowanie, że za pierwszym razem została p. Rajchowi obiecana „poprawa”. Moment? Jaka poprawa skoro jesteśmy świadomi, że tu nie ma jak za bardzo zmian wprowadzić? No i za co? Kto mu obiecywał coś o co walczyć trzeba z mozołem, a nie lekką ręka przeprowadzać?
Podsumowując – p. Rajch stwierdził podczas rozmowy, że skoro my jako Fundacja sobie nie radzimy z całością problemu to, by pieniędzy nie marnotrawić – trzeba schronisko zamknąć.
Pomimo tego, że na moją uwagę, iż zapewne nie uratował w swym życiu żadnego zwierzaka prychnął ironicznie, że bym się bardzo zdziwiła, pomimo, że ponoć zwierzaki nawet lubi i ich los jest mu nieobcy, pomimo, że ponoć doskonale zna sytuację schronisk w Polsce i niejedno już widział – ani razu nie pojawił się wątek emocjonalny tej sprawy, wątek psiego losu, losu psów, które nadal będą krzywdzone i porzucane, czy schronisko będzie istniało czy nie…
Do tej pory wszystko co w artykule zostało wymienione jako nasze przewinienia – dla mnie było podstawą do szukania pomocy, do dalszego działania. Przez gazetę zostało przedstawione jako marnotrawienie pieniędzy podatników na „zabawę” we własnym podwóreczku, co jest widziane tylko przez przechodzące obok osoby.
Nikogo nie interesuje fakt, że problem jest głębszy niż nasze zaniedbania i trudniejszy do rozwikłania niż sugeruje to gazeta. To problem wszystkich tego typu placówek – a piękny wygląd pary tego typu instytucji jest przypłacony potężnymi pieniędzmi, pracą wielu osób, zainteresowaniem całego miasta, ewentualnie – w skrajnych przypadkach – strasznymi matactwami, aż po masowe usypianie zwierząt..
P. Rajch był bardzo zdziwiony, że jakoś przez cały ten czas ludzie nas odwiedzający osobiście, z całej Polski, widząc stan schroniska - nadal chcą nam pomagać, inwestują w nasze zwierzaki swoje pieniądze i nie wysuwają takich oskarżeń, bo mają świadomość wagi problemu – choć zapewne nie powiedzieliby, że znają dokładnie sytuację schronisk w Polsce… Jak p. Rajch.
Obawiam się, że jest jednak sporo osób zorientowanych w temacie jeszcze lepiej, a nadal nam pomagających – pewnie wielu z Was widziało wakacyjny cykl artykułów w „Naj” poświęcony schroniskom w Polsce, większość wydań była poświęcona właśnie nam, reporterzy byli u nas parokrotnie i dzięki ich pracy staliśmy się jeszcze bardziej znani.
Do tego dochodzą częste kontrole z różnych urzędów – poczynając od naszej gminy, a na wojewódzkim inspektoracie weterynaryjnym kończąc. I osoby władne by to czynić – jakoś nie chcą nas zamykać. Ale p. Rajch bardzo. Bo popiera nas burmistrz?....
majk-el - 2006-09-27, 16:51
Artykułu nie czytałem. Ale po poscie MałGośki można się pokusić o wniosek, że gazeta Kulisy Powiatu otarła się o dno dziennikarskie. Sądziłem, że to mądra gazeta - mądra gazeta powinna nagłośnić sprawę z perspektywy wołania o pomoc dla Schroniska a nie "jechania po nim jak po ślepym koniu".
MałGośka - nie znamy się osobiście ale pełne uznanie i szacunek dla Ciebie, dla tego co robisz. Mam nadzieje, że nowy burmistrz - jaki by nie był - będzie wspierał Schronisko!
Gregg Sparrow - 2006-09-27, 19:54
Gośka a ja Cię znam (chociaż pewnie nie wiesz kim jestem)... i wiem że nie ciśniesz kitu. Wierzę w to co napisałaś. Może jakaś inna konkurencyjna gazeta zamieści sprostowanie.
Blink - 2006-09-27, 20:27
MałGoska wszystko dokladnie opisala. Co moge dodac, z tego co wiem zalozenie w momencie powstawania tego artykulu bylo jedno, mamy afere - dowalimy UMiG i Burmistrzowi. Redakcja, tzn P. Joanna i P. Redaktor naczelny tego periodyku, wysmazyli w tym celu stronniczy art. w ktorym widac (a wlasciwie widza to ludzie ktorzy znaja realia dzialanosci schroniska w Polsce) ze nie mial on wcale na celu poprawe losu zwierzat. Przykre...
Czy tym artykulem cos zyskali (gazeta)? Chyba nie bo ludzie ktorzy nam pomagaja i sa zorientowani w sprawach schroniska wiedza jaka jest prawda i ze robione jest wszystko co w ramach tych skromnych srodkow jest mozliwe. Czy nagle, dzieki temu art. pojawią sie w magiczny sposob dodatkowe pieniadze na budowe nowoczesnego, spelniajacego standardy schroniska? Nie, niepojawią sie poniewaz w naszej gminie ich nie ma. Kto straci? Straca zwierzeta, zwierzeta w ktore w schronisku, moze i przepelnionym (chociaz chyba to lepsze niz błąkanie sie po ulicach gdzie latwo znalezc smierc pod kołami auta), znalazy bezpieczenstwo, pelna miche, ciepla bude i spokoj. Czego tam nie znalazły? To proste - wlasnego pana, domu, milosci, bo mając pod opieką 70 zwierzakow trudno im to zapewnic. Dlaczego stracą, bo byc moze ktos kto przeczyta to co zostalo napisane, kolejnym razem gdy bedze organizowana zbiorka zywnosci, kocy, czy wszystkiego tego czego brakuje, pomysli - Nie Warto! Bo w "Kulisach" napisali.
Kochani, przerażające dla mnie jest to z jaką latwoscia przyszlo Pani Redaktor i Panu Redaktorowi naczelnemu napisanie tego niesprawiedliwego i krzywdzacego artykułu. Dlaczego nie porozmawiali z MalGoska, nie poczytali forum naszego schroniska, ktore laczy ludzi z calej Polski, Europy. Ludzi ktorzy nam pomagają albo ktorzy mają psa, psy z naszego schroniska. Odpowiedz jest prosta bo to nie pasowalo do założeń. Powiem Wam jedno, krew mnie zalała w chwili kiedy przeczytałem ten art. bo wiedzialem jak bardzo krzywdzi on ludzi ktorzy oddali schronisku swoj czas, zaangazowanie i uczucia. Krew mnie zalała jak sobie uswiadomilem jak ten art. zrani Malgoske, ktora zarywa noce by szukac nowych domow naszym psiakom. Jak stara sie zeby kazdy trafil w odpowiedzialne rece, w ktorych psiak napewno nie zostanie juz skrzywdzony. Kazda taka adopcja kosztuje ją mase nerwów, czy aby ten czlowiek jest wlasciwy, czy ten dom jest bezpieczny. Z calą tą dzialanoscia wiaze sie tak wielka masa pracy, uczuc, nerwow, czasami łez, ze czasami mozna by pomyslec czy warto. Chyba warto, bo kiedy czyta sie o Dianie, slepym, starym psie, ktory jak sie wydawalo mial u nas w schronisku dozywocie, nagle dzieki poszukiwaniom, ogloszeniom zamieszczanymi przez MalGoske w internecie trafia do nowego domu w Zgierzu, gdzie otoczona miloscia, opieka staje sie pieknym kanapowym psiakiem to ta praca ma sens. Takich historii jest wiele, ale przeciez to nie wazne, bo to nie jest afera, ktora podniesie watpliwej ilosci naklad "Kulisów".
Jaro - 2006-09-27, 22:34
MałGośka i Blink, znam Was nie od dziś, u mnie macie pełne zaufanie i jednocześnie poparcie w tym co robicie.
Zapewniam Wszystkich, że nie znam drugiej takiej osoby jak Małgosia, zaangażowanej w swoją pracę.
Głowa do góry MałGosia, jestem przekonany, że wszystko się ułoży pomyślnie.
Bzyku - 2006-09-27, 23:06
moi drodzy nie bierzcie tego wszystkiego tak do siebie , gazety szukają sensacji
Ktoś pewnie zobaczył jednego wychudzonego pieska i powiedział ocho... kolejny sensacyjny temat do brukowca
Ja wiem, że Wy chcecie jak najlepiej dla zwierzaków, szkoda tylko że jest tak mało dobrych ludzi
Jestem z Wami duchem
MałGośka - 2006-09-27, 23:16
Kochani - dzięki za dobre słowa, za wiarę w nas i w nasze działania...
Taki artykuł potrafi podciąć skrzydła, oj potrafi...
P. Rajch na każdym kroku podczas naszej rozmowy podkreślał ile to osób zgłaszało im i w gminie jak strasznie się w schronisku dzieje, w dniu ukazania się artykułu do godziny 14-tej (bo o tej odbyło się nasze spotkanie) - zadzwoniło juz 40 osób uszczęśliwionych napisaniem całej prawdy.
I niby powinnam sobie darować przeżywanie tego tak emocjonalnie - ale jednak ileś osób w to uwierzy, ileś temu przyklaśnie... Mamy mieć w pierwszym tygodniu października zbiórkę darów i datków w Globi - i mogę się założyć, że naszym dzieciakom-wolontariuszom oberwie się nie raz od osób, które artykuł przeczytały i w niego uwierzyły...
Dla tych, którzy gazety nie widzieli - skan, troszkę niedokładny, ale trudno było się z tak dużym formatem na szybko uporać (za tydzień powinno to już być dostępne na ich stronie):
http://www.schronisko.wie...isy_powiatu.jpg
komuna - 2006-09-28, 06:50
Kulisy Powiatu - prawie gazeta. Prawie robi duża różnicę..........
tONic - 2006-09-28, 07:23
Pełny szacunek dla MałGośki i Blinka oraz wszystkich zaangażowanych w funkcjonowanie schroniska... na przestrzeni lat wielokrotnie miałem okazję widzieć zmiany dokonywane przez obecną ekipę schroniska - i tym, którzy nie są świadomi potwierdzę (obiektywnie - jako osoba nie związana z żadną ze stron), że w swoim poście MałGośka słusznie określiła, iż to co jest teraz, to "niebo do ziemi" w stosunku do tego co tam zastali... sam mam na co dzień do czynienia z trzema psami i wiem ile wysiłku trzeba włożyć w ich utrzymanie... ale komuś, kto być może nie ma zwierzaka w domu ciężko to zrozumieć... a może ma ale się nim w ogóle nie opiekuje?
wyroków stawiać jednak nie będę, bo pewności nie mam... być może to różni mnie od innych, że nie foruje wyrokami i oskarżeniami tylko na podstawie usłyszanych sensacji... by o czymś mówić, sprawę trzeba znać z każdej strony...
Bzyku napisał/a: | moi drodzy nie bierzcie tego wszystkiego tak do siebie , gazety szukają sensacji |
Problem w tym Bzyku, że ludzie czytają gazety i im wierzą - w mniejszym lub większym stopniu, ale wierzą... i nie kwapią się do szukania prawdy, bo przecież "jakby to prawdą nie było co piszą w gazetach, to by nie pisali"...
MałGośka, Blink - sercem jestem z Wami!!!
Bzyku - 2006-09-28, 21:42
tONic napisał/a: | ale wierzą... i nie kwapią się do szukania prawdy, bo przecież "jakby to prawdą nie było co piszą w gazetach, to by nie pisali"... |
I tak i nie. Ja uważam, że gazety piszą to co chcą pisać i to co ludzie chcą czytać. Wiem, bo samemu byłem osobą którą oczerniono w gazecie i wierzę, że informacji nawet nie sprawdzili :
tONic - 2006-09-29, 06:41
Bzyku - ale ja właśnie o tym napisałem... cudzysłów świadczy o ironicznym podtekście owej "prawdy", o której często w gazetach można przeczytać... nie wszystkich, ale części z pewnością...
tONic napisał/a: | by o czymś mówić, sprawę trzeba znać z każdej strony... | - pisałem wcześniej... dokładnie tak samo sądząc jak ty: Bzyku napisał/a: | byłem osobą którą oczerniono w gazecie i wierzę, że informacji nawet nie sprawdzili |
nie mówię, że również byłem oczerniany, ale chodzi mi o fakt nie sprawdzania źródeł informacji i samych informacji...
MałGośka - 2006-09-29, 09:31
Jeszcze razdziękuję Wam za całe to wsparcie jakie nam/mnie ofiarujecie To naprawdę jest ważne.
Właśnie wysłałam list polecony do redakcji Kulis:
Cytat: | Zgodnie z art.31 oraz 32 rozdz. 5 ustawy o prawie prasowym proszę o umieszczenie na łamach gazety „Kulisy powiatu” załączonego sprostowania.
Małgorzata Grabowska
Do wiadomości:
- Burmistrz UM Wieluń
- Naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej UM Wieluń
|
Oto treść sprostowania:
Cytat: | Chyba każdy, kto czytał artykuł autorstwa Joanny Subczyńskiej p.t. „Brudna sfora czworonogów” oraz tekst Sławomira Rajcha „Od naczelnego: Przerażający widok schroniska” zamieszczone w nr 34 „Kulis Powiatu” z 26 września 2006 r., z przerażeniem załamał ręce. Trudno osobie wrażliwej pogodzić się z losem krzywdzonych zwierząt, a przeciętnemu podatnikowi – z marnotrawieniem gminnych pieniędzy.
Gdy trzy lata temu pomagałam Ewie Kulik w przejęciu schroniska, później w walce z trudami codzienności, w tworzeniu Fundacji – nie przyszło mi do głowy, że nasza praca zostanie podsumowana słowami „Oświęcim w schronisku”…
W pierwszym odruchu miałam nie reagować – w końcu osobom tworzącym redakcję chodzi właśnie o zrobienie szumu wokół czegokolwiek, o większą poczytność. Jednak tym, którzy poczuli się zaniepokojeni losem naszych podopiecznych winna jestem choć krótkie wyjaśnienie.
Trudno jednak w paru zdaniach ukazać w pełni skalę problemu bezdomności zwierząt, opisać ogrom trudności z jakimi borykają się polskie schroniska.
Z tego też powodu, podczas spotkania po ukazaniu się artykułu, zaproponowałam p. Rajchowi, by w ramach poznania sprawy „od podszewki” popracował u nas dwa-trzy dni, jako wolontariusz. To i tak zdecydowanie za mało, by dowiedzieć się wszystkiego – ale codzienne zmaganie się z naszymi kłopotami potrafi zmienić diametralnie punkt widzenia. Jednak redaktor naczelny nawet nie wziął tej propozycji pod uwagę, przyjmując relacje osób trzecich za niepodważalne fakty.
Oskarżenia jakie wysuwa nasza była pracownica są kłamliwe i tym bardziej bolesne, iż sama najlepiej wiedziała jak trudna jest codzienność w schronisku. Czemu tak postąpiła – nie mam pojęcia. Powodem jej zwolnienia było wcześniejsze przekroczenie swoich uprawnień i nie było to „niezgodne z przepisami” jak napisała p. Subczyńska.
Wydawałoby się jednak, że w ramach obowiązków dziennikarza leży poznanie całej prawdy o problemie. Choć jestem w zarządzie Fundacji „Zwierzyniec” prowadzącej nasze gminne schronisko – nikt do mnie się nie zgłosił, ani zimą, ani obecnie, z prośbą o rozwianie jakichkolwiek wątpliwości. Namiary na mnie podane są na stronie schroniska, bardzo łatwo je znaleźć – a p. Rajch ją ponoć gruntownie przejrzał przed opisaniem „schroniskowej afery”.
P. Subczyńska umówiła się na rozmowę z p. Krystyną, będącą w tej chwili pełnomocnikiem kierownika schroniska. Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze i nawet przez chwilę nie wróżyło, że efektem nie będzie spodziewany przez nas apel o pomoc, opis naszych potrzeb i problemów czy zaprezentowanie psów, by zachęcić mieszkańców powiatu do ich adopcji – tylko pełen sensacji stek kłamstw.
Nie mogę się nie zgodzić z tym, że istnienie schroniska wiąże się z hałasem czy z brzydkim zapachem – ale nie zniweluje tego nawet ciągłe sprzątanie. Tak – faktem jest zły stan kojców, problemy z instalacją kanalizacyjną, przepełnieniem schroniska, co za tym idzie – psimi awanturami, czasami nawet zagryzieniami. Walczymy jednak z tym wszystkim, jak większość polskich schronisk, na miarę naszych możliwości i realiów. Praca, która wiąże się z opieką nad 50, a czasami nawet ponad 70 zwierzakami, przy 31 pojedynczych kojcach, jest nie tylko bardzo ciężka, ale i mozolna. Do tego mogłaby trwać 24 godziny na dobę, każdego dnia w roku. Nikt jednak nie chce pracować tak ciężko zupełnie charytatywnie, a pieniądze, które możemy zaoferować pracownikowi są minimalne.
Zupełnym rozminięcie się z prawdą jest oskarżenie nas o zaniedbania wobec naszych podopiecznych. Choć oczywistym jest, że schronisko nigdy nie zastąpi psu własnego domu, nasze zwierzęta nigdy nie były głodne – wprost przeciwnie, czasami są nawet przejedzone. Mimo braku czasu – są wyprowadzane na spacery, najczęściej przez garstkę wspaniałych wolontariuszy. W większości polskich schronisk psy nigdy nie opuszczają swojego kojca. Może się zdarzyć, że pies jest wychudzony – bo do nas dopiero trafił, bo trawi go choroba (ale gdy to zauważymy zaraz bierzemy takiego delikwenta „na warsztat” i w miarę naszych możliwości leczymy), bo jest przerażony i zestresowany, nie chce jeść. Staramy się z wszystkich sił walczyć o każde psie życie.
Dla redaktora naczelnego sprawa jest jasna – skoro nie radzimy sobie zupełnie z prowadzeniem schroniska, bo tak dla niego wygląda nasza codzienna batalia o lepszy los bezdomnych zwierzaków, schronisko powinno zostać zamknięte. Przedstawienie naszych posunięć jako beztroskiej zabawy na własnym podwórku, opis marnotrawienia pieniędzy wieluńskiego społeczeństwa bez niczyjej kontroli ma chyba właśnie do tego doprowadzić.
Jednak dotacja, którą otrzymujemy z gminy, jest przeznaczana na konkretne, skrupulatnie udokumentowywane przez nas wydatki. Jeśli przeznaczylibyśmy ją na inny niż wymieniony w umowie z gminą cel – musielibyśmy te pieniądze zwrócić. Wypełniamy liczne sprawozdania, poddawani jesteśmy kontrolom z różnorakich urzędów, poczynając od naszej gminy, a na wojewódzkim inspektoracie weterynaryjnym kończąc. I osoby władne by to czynić – jakoś nie chcą nas zamykać, a raczej doradzają jak radzić sobie z problemami.
By sprawdzić czy faktycznie szastamy gminnymi pieniędzmi bez opamiętania wystarczy podzielić kwotę 50 tys. zł dotacji na 12 m-cy – co daje 4167 zł na miesiąc, od tego odjąć 1,5 tys .zł m-cznie na opłacenie opieki weterynaryjnej. Mamy wtedy 2667 zł. Teraz z tej kwoty trzeba opłacić dwóch fizycznych pracowników - łączna kwota, z ZUSem, to ponad 1700 zł, przy najniższych wypłatach. Pozostaje kwota ok. 900 zł na wyżywienie psów, media, różne naprawy, dodatkowe leczenie psów. A gdzie choćby sterylizacje, by zmniejszyć populację bezdomnych zwierząt? Czy to nadal wydaje się tak wielką kwotą?
Na wszystkie inne wydatki, które pojawiają się przy prowadzeniu schroniska, musimy sami znaleźć pieniądze.
Ponieważ nawet po pobieżnym przeliczeniu kwoty dotacji na ilość dni w roku i liczbę psów, którymi przychodzi nam się zajmować, łatwo zorientować się, że bez wsparcia ludzi o wielkich sercach nie byłoby możliwe prowadzenie placówki tego typu – nasuwa się pytanie: skoro na naszym koncie pojawiają się darowizny, czemu nikt do tej pory nie zarzucił nam złego gospodarowania tymi środkami, co więcej – czemu dalej ludzie nam ufają i w nas inwestują swój czas i pieniądze?
Ani p. Subczyńska, ani p. Rajch nie byli na terenie samego schroniska, nie przytulali naszych podopiecznych, nie interesowali się losem konkretnych psów – w przeciwieństwie do naszych przyjaciół nie tylko z Wielunia, ale z całej Polski, a nawet Europy. Te osoby również nas odwiedzają, przywożą dary, rozmawiają z nami, pomagają nie tylko materialnie, ale i niesamowicie wspierają. To nie są jednostki, przez te prawie już trzy lata od momentu przejęcia schroniska pomogły nam setki osób, tysiące natomiast nas znają.
Nie rozumiem czemu np. ogólnopolski tygodnik „Naj”, którego redaktorzy odwiedzili nas parokrotnie, poświęcił nam na swych łamach sporo uwagi. Przecież nawet gdybyśmy przed ich wizytą dokładnie wysprzątali całe schronisko, co sugerował mi p. Rajch tłumacząc fakt umieszczenia zdjęć zrobionych bez naszej wiedzy – nie da się w trzy dni zagłodzonych, wg redakcji Kulis, zwierząt podtuczyć i poprawić ich stan zdrowia. Dzięki wielu artykułom w „Naj” o naszej pracy i naszych podopiecznych, poznało nas jeszcze więcej osób z całego kraju.
Nie wiem czy moje słowa przekonają kogoś do zaufania nam, jednak żywię nadzieję, że zasieją choć ziarno wątpliwości w profesjonalizm redaktorów „Kulis Powiatu”. Nie sztuką jest napisać cokolwiek, sztuką jest zrobić to uczciwie i nie krzywdząc niewinnych w tym przypadku zwierząt.
W pierwszym tygodniu października, jak co roku, nasi wolontariusze będą zbierać datki i dary w jednym z wieluńskich marketów. Ilu z Państwa zawaha się teraz przed oddaniem w nasze ręce torebki ryżu, czy wrzuceniu złotówki do puszki – bo przecież „w Kulisach napisali”?
Czy efektem artykułu nie będzie mniejsza ilość adopcji? Jak trudno o dobre, nowe domy dla naszych psów – wie tylko ten, kto próbował nam w ich znalezieniu pomóc.
Wszystkich Państwa chcących dokładnie zapoznać się z realiami naszego schroniska zapraszam serdecznie do odwiedzin i bezpośredniej z nami rozmowy. Zapraszam także na nasze internetowe forum: http://www.wielun.fora.pl/viewtopic.php?t=430 – tu toczy się dyskusja na temat artykułu, który „popełnili” redaktorzy Kulis, tam też podanych jest więcej faktów. Temat zaistniał również na forum wieluńskim: http://wielun.biz/viewtopic.php?p=25532
MałGośka
___________________________
Małgorzata Grabowska
Schronisko dla zwierząt w Wieluniu
Fundacja Zwierzyniec
www.schronisko.wielun.pl |
Bzyku - 2006-09-29, 10:37
tONic napisał/a: | Bzyku - ale ja właśnie o tym napisałem... |
to się źle zrozumieliśmy Tonic, ale i tak bywa
Ferbik - 2006-09-29, 12:21
Brawo MałGośka! Chociaż nie wiem czy to opublikują... ale tekst świetny.
majk-el - 2006-09-29, 13:30
za Ferbikiem!!!!
zwyczajna - 2006-09-30, 14:39
Szkoda że Kulisy nie zajżały tam kilka lat temu kiedy schroniskiem opiekował się alkoholik (śp) Po nim schronisko znów przejęli alkoholicy brud smród i biedne psiaki ,tyle było widać.W końcu w swoje ręce wziął to ktoś odpowiedzialny a oni by chcieli żeby z niczego nagle powstało coś.Na zmiany i ulepszenia potrzebne są pieniądze i czas ,ale moze pracownicy Kulis mają go dużo i ruszą z pomocą ,może ogłoszą zbiórkę żywności ,pieniędzy itd .Choć wątpię bo to by zabrało im tyyyyle miejsca na nastepne oszczerstwa...
miko 005 - 2006-09-30, 19:46
Jak w każdej plotce, pomówieniu czy niby oszczerstwie, zawsze kryje się odrobina prawdy.
Tym bardziej że sami „szkalowani” nie zaprzeczają że kłopoty ze schroniskiem są. A to że psy faktycznie, w nieczystościach stoją, że kojce nie spełniające norm, że trzeba płacić za wszelkie usługi ( bo nie wszyscy są przecież dobrzy). Psie tragedie też nie omijają ich mieszkańców, bo np. takie wzajemne zagryzanie się to podobno normalka w takich schroniskach. Itd., itp.
I wszystko by się zgadzało, bo utrzymywanie takich instytucji to nie bułka z masłem i wszyscy doskonale o tym wiedzą, nawet ja. Tylko…. , no właśnie tu jest jedno tylko.
Na tym forum poruszany był problem Ozzy`ego, pozwoliłem sobie na nim wyrazić swoje zdanie na ten temat. I tu zalała mnie fala krytyki ze strony, pewnie właśnie opiekunów schroniska, że między innymi jeśli już się ma jakieś zwierze, zwierzęta pod opieką to trzeba opiekować się nimi solidnie i z największym poświęceniem. I że dla niektórych miejsce psa nie jest krok za, tylko w tym samym szeregu.
Dlatego, pytam się skąd te psie problemy w schronisku, gdzie opiekują się nim „Tacy fantastyczni ludzie”. Gdzie ta pełna odpowiedzialność za zwierzęta, skoro biedne stoją w mokrych, śmierdzących, złych kojcach. I dlaczego, skoro pies stoi w tym samym szeregu co człowiek, nie ma tam w tych ekstremalnych warunkach, ludzi tak myślących?
Pisząc tego posta nie chcę nikogo krytykować, ani tym bardziej potępiać. Mam Tę świadomość ile kosztuje to wszystko pracy. Choć trudno teraz w tych czasach znaleźć kogoś kto nie angażuje się w wykonywanie swojej pracy, prawda?
Chcę tylko zwrócić uwagę na to, że łatwo jest ganić innych, ale cholernie boli jak ktoś śmie krytykować nas samych.
Moje zdanie jest następujące;
- Łatwo jest mówić o miłości do czegokolwiek i kogokolwiek, gdy z „nieba leci manna”, inaczej podchodzi się do zagadnienia gdy zaczynają się „schody” np. finansowe
Swoją drogą, jak nie ma warunków na dostateczną opiekę nad tymi psinami to może faktycznie pora zwijać żagle, bo robienie czegoś na siłę nie przyniesie niczego dobrego, a już na pewno niczego dobrego dla piesków.
Nie mniej życzę pomyślnego zakończenia sprawy.
Mantis - 2006-10-02, 18:29
miko 005 napisał/a: | Dlatego, pytam się skąd te psie problemy w schronisku, gdzie opiekują się nim „Tacy fantastyczni ludzie”. |
Odpowiedź jest prosta. Tych fantastycznych ludzi jest po prostu za mało. Może dołączysz?
miko 005 napisał/a: | Gdzie ta pełna odpowiedzialność za zwierzęta, skoro biedne stoją w mokrych, śmierdzących, złych kojcach. |
Ale nie giną pod kołami samochodów, przywiązane do drzewa nie umierają z głodu, są najedzone, bezpieczne, leczone. A że biedne? W pełni się z Tobą zgadzam, potrzebny im dom, nie kojec, jakkolwiek komfortowy by nie był.
miko 005 napisał/a: | I dlaczego, skoro pies stoi w tym samym szeregu co człowiek, nie ma tam w tych ekstremalnych warunkach, ludzi tak myślących? |
I tu się mylisz, bo mimo że psów jest kilkadziesiąt a ludzi się nimi opiekujących tak mało, to pies nie jest to tylko identyfikacyjnym numerkiem (jak niestety bywa w innych schroniskach ). W wieluńskim schronisku dba się nie tylko o pełną miskę, ale również o to by dać tym pieskom choć trochę ludzkiego ciepła. Adoptowałam z tego schroniska dwa "ogonki" i jakoś nie zauważyłam "syndromu oświęcimskiego". Nie przypominały szkieletów, nie były zarobaczone, zapchlone, reagowały na nadane im w schronisku imię. A jak słusznie zauważyłeś, warunki w schronisku są ekstremalne, więc czego oczekujesz?
miko 005 napisał/a: | Pisząc tego posta nie chcę nikogo krytykować, ani tym bardziej potępiać. Mam Tę świadomość ile kosztuje to wszystko pracy. Choć trudno teraz w tych czasach znaleźć kogoś kto nie angażuje się w wykonywanie swojej pracy, prawda? |
A jednak krytykujesz i potępiasz. Może i masz świadomość, tyle że na tym się Twoje zainteresowanie problemem kończy. No, jeśli cokolwiek zrobiłeś aby polepszyć byt bezdomnych braci mniejszych to z góry przepraszam.
miko 005 napisał/a: | Moje zdanie jest następujące;
- Łatwo jest mówić o miłości do czegokolwiek i kogokolwiek, gdy z „nieba leci manna”, inaczej podchodzi się do zagadnienia gdy zaczynają się „schody” np. finansowe |
Że niby MałGośce i Blinkowi ta "manna" leci? Otóż nie wiem czy wiesz, ale Oni nie tylko o miłości do zwierząt mówią, ale poświęcają wiekszość swojego wolnego czasu żeby im pomóc, zarówno teraz, by ekstremalne warunki były jak najmniej ekstremalne, ale także o to, by każdy znalazł swojego człowieka, by mógł stać w tym samym szeregu.
miko 005 napisał/a: | Swoją drogą, jak nie ma warunków na dostateczną opiekę nad tymi psinami to może faktycznie pora zwijać żagle, bo robienie czegoś na siłę nie przyniesie niczego dobrego, a już na pewno niczego dobrego dla piesków. |
Skąd wiesz że nie jest dostateczna? Bo tak twierdzą "Kulisy Powiatu"?
miko 005 napisał/a: | Nie mniej życzę pomyślnego zakończenia sprawy. |
Dziękuję, bo obawiam sie, że gro ludzi w te oszczerstwa uwierzy i jeśli pomagało, przestanie, a to na pewno niczego dobrego pieskom nie przyniesie.
miko 005 - 2006-10-02, 19:57
Mantis, cześć Ci i chwała za to, że tak zaciekle i z taką determinacją bronisz swoje i innych, (wiemy o kim mowa) przekonania.
Niestety za stary jestem żeby się złapać na takie czułe słówka, dlaczego?
Bo czyny społeczne odeszły wraz z epoką PRL-u, i niech Ci ludzie mają cywilną odwagę ( bo to nie przestępstwo przecież) powiedzieć że owszem, lubią pieski, lubią to co robią ale robią to, bo jest to Ich sposób na życie, tym co robią zarabiają na własne utrzymanie.
I gwarantuję że nikt im kamieni na głowie łupał nie będzie, bo wszyscy wiedzą że pieniędzy nie ma praktycznie na nic, tym bardziej na pieski. A w myśl przysłowia że;
-„Tak krawiec kraje jak mu materii staje”
Skoro krucho jest z kasą , to logiczne że psy w luksusie mieszkać nie mogą, prawda?
I na litość Boską niech Ci ludzie nie robią z siebie „męczenników” w psiej sprawie bo tego nikt nie kupi, przynajmniej ja. Teraz w tych czasach każdy w pracy musi dawać z siebie prawie wszystko, takie realia niestety. I nikt na laury nie czeka.
To po pierwsze, a po drugie;
Fajnie że stoisz murem za opiekunami schroniska, szkoda tylko że taką postawę przyćmić może fakt, że jesteś w jakiś tam sposób powiązana bezpośrednio z zainteresowanymi, prawda? A może się mylę? Choć to pewnie Ty pod tym samym nickiem (Mantis) występujesz jako adminka na forum wieluńskiego zwierzyńca mieszczącego się na stronach internetowych schroniska.
Chyba że znowu się mylę?.
Mnie naprawdę, osobiście to schronisko w niczym nie przeszkadza, choć dla mnie to zawsze będą psy a nie „mniejsi bracia”. Niech ono sobie będzie i prosperuje jak najlepiej może.
POWODZENIA
Blink - 2006-10-02, 21:46
miko 005 napisał/a: | [
Niestety za stary jestem żeby się złapać na takie czułe słówka, dlaczego?
Bo czyny społeczne odeszły wraz z epoką PRL-u, i niech Ci ludzie mają cywilną odwagę ( bo to nie przestępstwo przecież) powiedzieć że owszem, lubią pieski, lubią to co robią ale robią to, bo jest to Ich sposób na życie, tym co robią zarabiają na własne utrzymanie. |
No to stary dales ciała na calej lini. Mam nadzieje, ze cofniesz te slowa i przeprosisz bo czy to MalGoska czy ja, ze schroniska nie bierzemy ani grosza. Obydwoje pracujemy zawodowo. A schronisku poswiecamy swoj "prywatny" czas i robimy to nie pobierając i nie oczekujac zadnych gratyfikacji finansowych. Jak widac trudno nawet oczekiwac zrozumienia i dobrego slowa od ludzi Twojego pokroju. W kazdym razie oczekuje,ze cofniesz to co napisales.
Mantis - 2006-10-02, 21:55
Czasy PRL'u minęły, to fakt, ale czyny społeczne... niekoniecznie
"...jest to Ich sposób na życie, tym co robią zarabiają na utrzymanie"... tak, pracownicy, ale ani MałGośka, ani Blink, ani ja, ani wiele innych osób, które w różnoraki sposób pomagają, nie otrzymują nic w zamian. W sensie finansowym oczywiście.
Nie rozumiem czemu moją postawę ma przyćmić fakt, że jestem "powiązana" z MałGośką. Wszak to dzięki MalGośce mam dwa przecudne psiule, o których istnieniu nawet bym nie wiedziała gdyby nie Jej działalność. I to właśnie MałGośka "wciagnęła" mnie w te, jak to określasz - "czyny społeczne". I daję z siebie wszystko, i nie czekam na laury. Moim "wynagrodzeniem" jest świadomość, że dzięki moim działaniom jakiś piesek na zawsze pożegnał schroniskowy kojec, a tym które tego szczęścia nie miały, żyje się choć troszkę lepiej.
Nie chcę z tych ludzi robić męczenników, bo takimi nie są, ale nie mogę spokojnie patrzeć jak ktoś usiłuje zrobić z nich katów.
Tak, jestem adminką na Forum Wieluńskiego Zwierzyńca, tylko że to forum powstało z inicjatywy Przyjaciół schroniska, bynajmniej nie po to by pisać peany na część i chwałę opiekunów schroniska. To miejsce spotkań ludzi takich jak ja. Miłośników psów. Bezinteresownych.
MałGośka - 2006-10-03, 12:56
Słuchaj miko - jeśli masz jakiś genialny pomysł by szybko i skutecznie zmienić mentalność ludzi porzucających swe zwierzęta, pozwalających im się bez kontroli rozmnażać, krzywdzących je - to ja poproszę. Bo my tutaj to się raczej "z koniem kopiemy" - czyli próbujemy poradzić sobie z efektem takiego podejścia do zwierząt.
Zwijać żagle byłoby najłatwiej - tyle, że dalej zwierzaki będą bezdomne, marznące, głodne i krzywdzone. Tym, w schronisku, mamy przynajmniej szanse znaleźć im dom i normalne życie - bo możemy zwierzaka choć minimalnie poznać, przetrzymać, leczyć i w końcu - wyadoptować.
Do powyższego dochodzi fakt tego, że obowiązkiem gminy jest zaradzić psiej bezdomności, więc to też nie takie proste - że my się ładnie wycofamy, a gmina zamknie sprawę. Znajdź proszę ludzi uczciwych i odpowiedzialnych (za jakich do tej pory uważałam siebie i ludzi zgromadzonych wokół schroniska - a czemu z takim "wdziękiem" zaprzeczyły Kulisy), którzy podejmą się prowadzenia schroniska. Może Ty?
miko 005 napisał/a: | I dlaczego, skoro pies stoi w tym samym szeregu co człowiek, nie ma tam w tych ekstremalnych warunkach, ludzi tak myślących? |
Czyli nie spróbowałeś nawet zrozumieć tego o czym piszę, zresztą nie tylko ja i nie tylko w tym topiku. Oddałabym wszystko, by zwierzaki z naszego schroniska i nie tylko - wszystkie potrzebujące pomocy - znalazły się w tym samym szeregu co jego własny i odpowiedzialny za niego człowiek. W schronisku próbujemy psom zapewnić jak najlepsze warunki, ale faktem jest, że każde zwierzę potrzebuje swojego domu.
miko 005 napisał/a: | Niestety za stary jestem żeby się złapać na takie czułe słówka, dlaczego?
Bo czyny społeczne odeszły wraz z epoką PRL-u, i niech Ci ludzie mają cywilną odwagę ( bo to nie przestępstwo przecież) powiedzieć że owszem, lubią pieski, lubią to co robią ale robią to, bo jest to Ich sposób na życie, tym co robią zarabiają na własne utrzymanie. |
Mam cywilną odwagę przyznać, że lubię pieski - mało tego - ja je kocham, a to co robię jest moją pasją, celem w życiu, spełnieniem. Bez zwierzaków moje życie nie miałoby sensu.
Czyli - tu masz rację - to mój sposób na życie.
Ale reszta? Przepraszam za sugestie, ale czy brałeś lekcje rzucania oszczerstw w Kulisach?
I - żeby Cię dobić chyba - powiem, że nie jestem jedyną osobą poświęcająca swe prywatne życie wieluńskim zwierzakom. Blink - bez niego nie byłabym w stanie stawiać czoła wielu problemom, pewnie nawet Twoim, delikatnie mówiąc - wymysłom...
My jednak jesteśmy Wieluniakami - ale pewnie już zupełnie niezrozumiała będzie pomoc Amie czy właśnie Mantis - obie z innego końca Polski wykonują tak tytaniczną pracę, że wyobrazić sobie nie potrafisz. Nie tylko nie czerpią z tego korzyści materialnych czy finansowych, ale jeszcze ponoszą koszty. Mają swoje życie, swoje rodziny, swoje problemy - a wiedzą o tej sferze wieluńskiego życia więcej niż Ty. I robią co w ich mocy, by je poprawić. A Ty, Wieluniaku?
Co nas łączy? Poza wspólną pasją jaką jest miłość do zwierząt, głównie tych wieluńskich - przyjaźń i to wielka - nie tylko ufają mi bezgranicznie, ale i wierzą, że to co robimy wspólnie ma sens, w przeciwieństwie do Ciebie i sporej liczby Wieluniaków
A to nie wszystkie osoby, bez których prowadzenie schroniska - i od strony wirtualnej i realnej - byłoby praktycznie niemożliwe...
Zapłatę za swoją pracę (choć jednak dość marną...) otrzymują tylko pracownicy - dwóch fizycznych i jeden administracyjny (którym jest p. Krysia, pełnomocnik Ewy). Cała masa pozostałych osób zaangażoawnych w schroniskowe życie - czerpie z tego jeden jedyny profit - satysfakcję z pomocy psiakom.
Właśnie ukazał się kolejny nr Kulis, a tam ciąg dalszy niszczenia naszego wizerunku. Zajawkę macie na ich stronie: http://www.kulisypowiatu.pl/ a wieczorem postaram się to zeskanować, żebyście mogli całość przeczytać.
Tym razem szanowna redakcja umieściła list p. Moździerz - byłej szefowej nieistniejącego juz oddziału wieluńskiego TOZ-u. Wydaje się wyważony, logiczny - po prostu kolejny cios w plecy, i to zadany przez osobę zajmującą się przeciez pomocą zwierzakom, przynajmniej w teorii.
A teraz najlepsze:
Gdy p. Krysia przeczytała artykuł zaprosiła p. Moździerz do schroniska, własnie skończyły 2-godzinną rozmowę. Były spięcia, a jakże - ale... P. Moździerz po całej rozmowie, po przeczytaniu mojego, nieopublikowanego jeszcze sprostowania, poznaniu faktów, problemów, zdania gminy - która zastrzeżeń jakoś nie ma, stwierdziła, że NIE WIEDZIAŁA o tym! Że w takim razie dobrze byłoby gdyby Kulisy to moje sprostowanie wydrukowały.
Widzicie sami - łatwo jest zadać cios.
I choć sama p. Halina Moździerz teraz zapewne nie wysłałaby tego listu, lub totalnie go przerobiła - poszło. Przeczytają go kolejni Wieluniacy, przyklasną nagonce na nas.
Efekty juz sa widoczne: miałabyć w zbliżający się weekend zbiórka darów i datków w Globi.
Zrezygnowaliśmy jednak z tego - bo wystarczy parę pomstujących na nas osób, by zniechęcić i skrzywdzic dzieci, które tak radośnie zawsze poświęcają cały swój wolny czas na tego typu akcje... Nie możemy pozwolić by uderzyło to w naszych wolontariuszy
baltazar - 2006-10-03, 18:13
miko 005 napisał/a: | Niestety za stary jestem żeby się złapać na takie czułe słówka, dlaczego?
Bo czyny społeczne odeszły wraz z epoką PRL-u, i niech Ci ludzie mają cywilną odwagę ( bo to nie przestępstwo przecież) powiedzieć że owszem, lubią pieski, lubią to co robią ale robią to, bo jest to Ich sposób na życie, tym co robią zarabiają na własne utrzymanie. |
Miko z całym szacunkiem, ale to co piszesz jest absurdalne. Primo - masz jakieś badania socjologiczne dowodzące, że z końcem epoki PRL-u szlachetność u ludzi gdzieś zanikła?
Secundo - chyba mierzysz ludzi własną miarą.
Co do reszty w tym temacie - ludzie chcą coś zrobić pozytywnego, ale jak zwykle znajdzie się ktoś, komu wydaje się że pozjadał wszystkie rozumy.
miko 005 - 2006-10-03, 18:41
Jeśli MałGośka i Blink przekonują nas wszystkich że pracy w schronisku poświęcają się bezgranicznie tylko i wyłącznie z „miłości” do czworonogów. A ja twierdziłem inaczej, to chyba logiczne że należy uwierzyć, tym co tak mówią bo…., wiedzą lepiej po prostu.
Dlatego w/w osoby jak i inne, które poczuły się obrażone, chciałbym na łamach tego forum;
Serdecznie przeprosić i życzyć dalszej owocnej pracy.
Chcę też zaznaczyć, że żyjemy w tak bardzo demokratycznych i wolnych czasach iż nikt i nic nie jest w stanie zmienić moich poglądów.
Co do rozwiązań psich problemów, o które pyta MałGośka. No cóż, moje zdanie w tych okolicznościach nie powinno Was zaskoczyć;
- Najpierw My ludzie, potem pozostałe żyjątka.
Acha i jeszcze jedno, nigdy nie miałem pieska, kotka ani innych zwierzaczków, i nie dlatego że ich nie lubię, tylko że nie mógłbym im zapewnić odpowiednich warunków do normalnego ich funkcjonowania ( to tak na marginesie nieodpowiedzialnych ludzi ) Ale za to mam ładne akwarium z rybkami, które mają się nieźle.
I mimo to że robicie ze mnie potwora, tylko dlatego że mamy różne podejścia do tej samej sprawy, to i tak naprawdę życzę Wam POWODZENIA.
Jeśli chodzi o ten temat z mojej strony jest on już zamknięty. Dziękuję.
MałGośka - 2006-10-04, 08:50
Nadal widzę, że nie tylko nie rozumiesz problemów, ale i je "spłaszczasz". Ale - jak napisałeś - każdy ma prawo do własnego zdania, zwłaszcza jesli postępujesz, tak jak piszesz:
miko 005 napisał/a: | Acha i jeszcze jedno, nigdy nie miałem pieska, kotka ani innych zwierzaczków, i nie dlatego że ich nie lubię, tylko że nie mógłbym im zapewnić odpowiednich warunków do normalnego ich funkcjonowania ( to tak na marginesie nieodpowiedzialnych ludzi ) |
O odpowiedzialność u ludzi teraz niestety bardzo ciężko, dlatego tak często o tym wspominam.
Pamiętaj tylko, że słowami też można skrzywdzić albo zaszkodzić. Zwłaszcza jesli w tym celu są wypowiadane/pisane - i nie liczy się obiektywne spojrzenie, tylko rozgłos.
"Nie ważne jak mówią - byle mówili" - to wydaje się mottem Kulis. Dla nas, dla schroniska, dla naszych podopiecznych ważne jest jednak by nie były to oszczerstwa, kłamliwe zarzuty, a prawdziwe problemy przedstawione jak zamierzone i perfidne przewinienia i zaniedbania z naszej strony...
Dla wszystkich zainteresowanych - oto ostatni nr Kulis Powiatu z listem p. Haliny Dobrowolskiej-Moździerz:
http://www.schronisko.wie...y_powiatu_2.jpg
Jak z wczorajszej rozmowy, o której wspomniałam, p. Moździerz z naszą p. Krysią wynikało - teraz ten list albo wyglądałby zupełnie inaczej, albo wcale by nie został do redakcji przez nią wysłany...
P. Halina kierowała się najprawdopodobniej jakimiś urazami do Ewy (sama o tym wspomina), jednak dlaczego nie porozmawiała ani ze mną, ani z p. Krysią, czy nawet kimś z gminy? P. Krysia była członkiem wieluńskiego TOZ-u przez dwa lata, ja zaledwie kilka miesięcy - i jakoś sam TOZ nie był w stanie zaradzić temu co się w schronisku w tamtych czasach działo... Zresztą - oddział uległ rozwiązaniu, to chyba dobre podsumowanie tej "działalności".
P. Halina, pisząc list, nie miała pojęcia jak są wydawane pieniądze z dotacji, jakie mamy faktycznie problemy, jak wygląda pomoc z zewnątrz, opieka nad zwierzakami, jak zatrudnieni są pracownicy, jak wyglądało "sprawa Iwony", itp., itd.
Zarzuciła np. brak opieki nad psami w niedziele - ale nie miała pojęcia, że choć faktycznie to dzień wolny od pracy - to na zmianę przychodzą na parę godzin i p. Krysia, i pracownicy, a do tego wolontariusze, że gdy trzeba ktoś pędzi do schroniska choćby w nocy: bo psiak ma szanse na dom, bo trzeba lekarstwo podać, bo ktoś chciał porozmawiać, bo jest interwencja, bo coś się dzieje - albo wprost przeciwnie - na wszelki wypadek. A to tylko jedna z wielu poruszonych przez nią spraw - spraw, których takie przedstawienie setki/tysiące osób uznają za prawdziwe, bo padły z ust miłośniczki zwierząt...
A p. Halina - tak jak napisałam wczoraj - po prostu "nie wiedziała"...
I ma nadzieję, na umieszczenie mojego sprostowania - gdzie choć pobieżnie, ale jednak, są omówione niektóre sprawy. A ja już czekam na kolejny nr "poczytnych" Kulis - w którym albo o schronisku nic się nie uświadczy, albo pojawią się następne "newsy"
tONic - 2006-10-04, 12:25
tak na marginesie podaję wyciąg z Prawa Prasowego:
(...)
Rozdział 5
Sprostowania i odpowiedzi
Art. 31. Na wniosek zainteresowanej osoby fizycznej, prawnej lub innej jednostki organizacyjnej redaktor naczelny redakcji właściwego dziennika lub czasopisma jest obowiązany opublikować bezpłatnie:
1) rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie wiadomości nieprawdziwej i nieścisłej,
2) rzeczową odpowiedź na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym.
Art. 32. 1. Sprostowanie lub odpowiedź należy opublikować w:
1) dzienniku - w ciągu 7 dni od dnia otrzymania sprostowania lub odpowiedzi,
2) czasopiśmie - w najbliższym lub jednym z dwóch następujących po nim przygotowywanych do druku numerów,
(...)
5. Sprostowanie w drukach periodycznych powinno być opublikowane lub przynajmniej zasygnalizowane w tym samym dziale równorzędną czcionką oraz pod widocznym tytułem, w pozostałych publikacjach powinno być nadane w zbliżonym czasie i w analogicznym programie.
6. W tekście nadesłanego sprostowania lub odpowiedzi nie wolno bez zgody wnioskodawcy dokonywać skrótów ani innych zmian, które by osłabiały jego znaczenie lub zniekształciły intencję autora sprostowania; tekst sprostowania nie może być komentowany w tym samym numerze lub audycji; nie odnosi się to jednak do odpowiedzi; nie wyklucza to jednak prostej zapowiedzi polemiki lub wyjaśnień.
7. Tekst sprostowania lub odpowiedzi nie może być dłuższy od dwukrotnej objętości fragmentu materiału prasowego, którego dotyczy; redaktor naczelny nie może wymagać, aby sprostowanie lub odpowiedź były krótsze niż pół strony znormalizowanego maszynopisu.
(...)
Art. 33. 1. Redaktor naczelny odmówi opublikowania sprostowania lub odpowiedzi, jeżeli:
1) nie odpowiedają wymaganiom określonym w Art. 31.
2) zawierają treść karalną lub naruszają dobro osób trzecich,
3) ich treść lub forma nie jest zgodna z zasadami współżycia społecznego,
4) podważają fakty stwierdzone prawomocnym orzeczeniem.
(...)
Prawo Prasowe w całości dostępne choćby pod adresem: http://www.freepress.org.pl/BAP/prawoprasowe.htm
choć stron z pełną treścią w internecie znajdziecie wiele...
Aska - 2006-10-04, 12:59
Miko 005 ty ..., ..., pi, pi, pi, ...
miko 005 napisał/a: | Jak w każdej plotce, pomówieniu czy niby oszczerstwie, zawsze kryje się odrobina prawdy. |
Dalej tak twierdzisz ??
miko 005 napisał/a: | Jeśli MałGośka i Blink przekonują nas wszystkich że pracy w schronisku poświęcają się bezgranicznie tylko i wyłącznie z „miłości” do czworonogów. A ja twierdziłem inaczej, to chyba logiczne że należy uwierzyć, tym co tak mówią bo…., wiedzą lepiej po prostu. |
Jeśli twierdzisz inaczej, to pewnie wiesz lepiej.
Tylko idąc dalej twoim tokiem "rozumowania" to zastanawiam się co ja mogę mieć z kontaktu z wieluńskim schroniskiem (jestem pod takim samym nickiem na schroniskowym forum). Może dali mi starego psa z dopłatą, albo żyję z kaszy i parówek zebranych dla niego w Globi ??
Jeśli przeczytałeś schroniskowe forum zanim napisałeś :
miko 005 napisał/a: | Mantis, cześć Ci i chwała za to, że tak zaciekle i z taką determinacją bronisz swoje i innych, (wiemy o kim mowa) przekonania.
Niestety za stary jestem żeby się złapać na takie czułe słówka, dlaczego?
Bo czyny społeczne odeszły wraz z epoką PRL-u, i niech Ci ludzie mają cywilną odwagę ( bo to nie przestępstwo przecież) powiedzieć że owszem, lubią pieski, lubią to co robią ale robią to, bo jest to Ich sposób na życie, tym co robią zarabiają na własne utrzymanie.
|
to bardzo mi ciebie żal i naprawdę serdecznie ci współczuję (i jest mi wszystko jedno czy to rozumiesz).
Małgoś nie daj się zwątpieniu.
Głodek - 2006-10-04, 17:57
Czytam ten artykul o schronisku. Wiem jedno juz nigdy nie siegne po ten tytul!!! To, co wylewa się z tego tygodnika, jest zarówno źle wypieczone jak i beznadziejnie podane. Jednym słowem zakalec. Ta gazeta caly czas kojarzyc mi się bedzie z błędami i brakiem profesjonalizmu. To nie jest sztuka dziennikarska, a jedynie zwykłe rzemiosło i to raczej amatorskie. Mam nadzieję, że rynek to zweryfikuje - albo się zmienicie, albo znikniecie. Trzymajcie tak dalej a na pewno pójdziecie w niebyt!
Małgośka, Blink i wszyscy, ktorzy poswiecaja wielunskiemu schronisku swoj wolny czas - niech moc bedzie z Wami!!! Sam mam pieska i wiem jak duzo czasu trzeba mu poswiecic! Trzymajcie sie:)
zwyczajna - 2006-10-04, 18:59
Jestem za tym zeby wszystko zrobić, by zmusić gazete do zamieszczenia sprostowania i przeprosin i to nie na ostatniej stronie ,tylko tak jak robili z tymi oszczerstwami na pierwszej.Dziewczyny trzymajcie się wiem ile pracy i nerwów Was to kosztuje,sama całe zycie miałam dużo zwierzat.Jak na blokowe warunki i 4 piętro 3 psy i kota.Teraz mam swoje mieszkanie i mam psa bokserka 2 koty i z 20 gołębi.Wiem ile to kosztuje ,jedzenie,szczepienia badania wszelkie choroby itd.Pozdrawiam Was mocno .
MałGośka - 2006-10-12, 15:41
Moje sprostowanie się nie ukazało.
Ferbik - 2006-10-19, 13:38
MałGośka co zamierzacie dalej z tym zrobić??
baltazar - 2006-10-19, 16:54
Ferbik napisał/a: | MałGośka co zamierzacie dalej z tym zrobić?? |
Proponuję prawo prasowe.
http://isip.sejm.gov.pl/s...D19840024Lj.pdf
Ferbik - 2006-10-19, 19:53
baltazar, co z tego... prawo prasowe swoją drogą, a koszty procesu swoją...
baltazar - 2006-10-19, 19:54
Ferbik napisał/a: | baltazar, co z tego... prawo prasowe swoją drogą, a koszty procesu swoją... |
Postaram się zorientować jakie są koszty takiego procesu, ale pewnie są to groszowe sprawy, tym bardziej, że sprawa jest ewidentna.
|
|