R E K L A M A
P O R E K L A M I E

Wieluń - forum,adresy, informacje, reklama, kluby, restauracje, komunikacja, pkp, pks, ogłoszenia, praca,mapa, firmy, radio




Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia Strona Główna Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
Zamknięty przez: AnnBlue
2007-12-27, 13:06
Kryzysy małżeńskie
Autor Wiadomość
renia 
Przyjeżdża na zakupy
blondynka ;)



Pomogła: 6 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 27 Gru 2006
Posty: 419
Skąd: Wielun
  Wysłany: 2007-07-18, 09:39   Kryzysy małżeńskie

Wbrew pozorom seks nie jest pierwszą przyczyną małżeńskich kryzysów, nie są nią również pieniądze, choć one są na liście powodów wyżej od seksu. Na pierwszym miejscu plasują się sprawy z początku nieważne, z początku - bo zakochany człowiek nie zwraca uwagi na głupie przyzwyczajenia małżonka.
Czy miłość wszystko wybaczy :?:
Powiedzmy, że wybaczy wiele. Zakochana bez pamięci kobieta może na przykład wybaczyć zdradę, jakiś taki skok w bok. Będzie o tym potem gadać do końca życia i drapować na sobie szaty cierpiącej niewinności, ale wybaczy. Żadna miłość na pewno nie wybaczy brudnych paznokci i nieświeżego oddechu. Kilka razy to się może zdarzyć, ale jeśli powtarza się zbyt często - koniec. Facet, który zapomina o myciu zębów, nie zmienia skarpet albo pije codziennie piwo, jest skończony nawet w oczach kobiety mocno zakochanej. Może nie od razu, może nawet nie będzie tak, że ona zwróci na to uwagę, ale jej koleżanki. Koleżanki widzą wszystko. Powiedzą jej, że nie może przecież pokazywać się w towarzystwie takiego ochlapusa, szczególnie jeśli tym towarzystwem są one same.
- Ja tam nie miałam nic przeciwko, kiedy mój był trochę wypity - opowiada Ewa. - Nawet to lubiłam. Lubiłam, kiedy przychodził troszkę walnięty, śmierdziało wtedy od niego tak fajnie wódą i papierosami. Mógł się dłużej kochać, bo alkohol trochę spowalniał reakcję, a nie jak zwykle kończyć po pięciu minutach. Nie było to złe. On mnie czym innym wykończył. Wyobraź sobie, że siadał przed telewizorem i dłubał w nosie. Zapominał się. Zwracałam mu uwagę raz i drugi. No ale ile można zwracać uwagę? W końcu zaczęłam robić awantury o telewizor, bo wydawało mi się, że tą pośrednią metodą coś osiągnę. Gdzie tam, on ani tłumaczenia wprost, ani ogródkiem nie rozumiał. Rozwiodłam się. Jako powód podałam niezgodność charakterów i pijaństwo męża. Trochę mi było szkoda, ale nie mogłam przecież na to obrzydlistwo patrzeć.
Miłość częściej nie wybacza mężczyznom niż kobietom. W ogóle mężczyzna po ślubie musi iść na większe ustępstwa niż kobieta. Dzieje się tak dlatego, że dla kobiety wszystko, co nie jest nią, jest dla niej potencjalnym zagrożeniem.
- To prawda, że po ślubie człowiek staje się więźniem - mówi Jarek. - Ja nie wiem, jak dałem się w to wrobić. Byłem zakochany, wspólna przyszłość, te rzeczy. No ale kiedy już było po wszystkim, to, bracie, przeżyłem szok. Co niedzielę rajd po mieszkaniach jej rodziny. Tu teściowa, dwie klatki dalej wujek Gienek, na sąsiednim osiedlu ciocia Mirka i kuzynka jakaś. Do każdego trzeba coś przynieść, jakąś kawę albo czekoladki, a jeśli nie idziesz do nich, to całe to bractwo zwala się do ciebie i mieszka przez cały dzień. Najczęściej tym dniem jest sobota albo niedziela, kiedy chcesz odpocząć po pracy, nie masz ochoty oglądać z żoną jej ulubionego serialu, bo kręci cię coś innego. Ja gram w piłkę z kolegami. Nie żadne tam ligi okręgowe czy coś. Co tydzień bębnimy w gałę, żeby czuć się jak ludzie, a nie jak troki od kalesonów. A raczej bębniliśmy, bo moja kochana żoneczka zakazała mi tego wyraźnie, mówiąc że trzeba być człowiekiem poważnym i trochę się ustatkować. Dopiero wtedy zauważyłem, że chyba ożeniłem się z wariatką.
Pieniądze to nie wszystko :D
To prawda, ale przez pieniądze można zrujnować wszystko, a małżeństwo to już na pewno. Kiedy zaczynają pojawiać się pytania w rodzaju: czy kasa ma być wspólna, czy każdy liczy swoje? Albo: kto w tym miesiącu więcej wydał na benzynę? Wtedy jest już kiepsko. Czujemy się pokrzywdzeni, najbliższa nam osoba oszukuje nas, nie dokłada do budżetu domowego tyle, ile powinna. A ile powinna?
- Jestem zamężna już drugi raz - mówi Marta. - Powiem ci jedno: jeśli w małżeństwie nie ma wspólnej kasy, to w ogóle nie mamy do czynienia z małżeństwem, jedynie z przedsiębiorstwem rozrywkowym. Prowadzenie domu, jeśli nie zarabia się wysokich sum, wymaga dyscypliny i wspólnego wysiłku. Numery typu: ja płacę rachunki, a ty robisz zakupy, to jest pierwszy krok do rozwodu. To się oczywiście daje utrzymać długo, nawet bardzo długo, ale w końcu pojawia się pytanie: co on, ona, robi z tymi pieniędzmi, na co je wydaje. Tak już bowiem jest, że widzimy tylko wydatki współmałżonka i zawsze są one zbyt duże. Ja rozwiodłam się, bo mąż zarzucił mi, że trwonię efekty jego pracy, a ja po prostu prowadziłam dom. Kiedy człowiek siedzi w pracy od rana do nocy i jada w kantynie przedsiębiorstwa, to nie ma pojęcia, ile kosztuje życie, szczególnie jeśli się ma dzieci. Dziś takie akcje są nie do pomyślenia. Mamy z mężem wspólne pieniądze, razem prowadzimy gospodarstwo i nikt do nikogo nie ma pretensji.
Jedną z najczęstszych przyczyn kryzysów małżeńskich jest skąpstwo. To prawdziwa plaga i dopust boży. Ludzie dotknięci tą przypadłością potrafią zniszczyć życie sobie i bliskim, a potem domagać się jeszcze za to hołdów lub płakać, że to im zmarnowano życie.
- Wydawało mi się, że sceny, kiedy żona grzebie mężowi po kieszeniach w poszukiwaniu pieniędzy lub jakichś rachunków mających być dowodem na to, że ten mąż za dużo wydaje, to pomysły trzeciorzędnych scenarzystów - śmieje się Michał. - Otóż nie, nie są to pomysły rodem z filmów klasy C. Sam to przeżyłem. Byłem rozliczany z każdej złotówki, każde wyjście na zakupy było "monitorowane". Wszystko, co kupowałem dla siebie, począwszy od nożyków do golenia, na komputerze kończąc, było "wyrzucaniem pieniędzy w błoto", niepotrzebnym wydatkiem. Moja żona kupowała sobie jakieś idiotyczne rzeczy i wszystko było w porządku. Etap mojego życia zwany małżeństwem zakończyłem w chwili, gdy żona poprosiła mnie, bym podżyrował kredyt jej matce, która chciała kupić samochód swojemu przyjacielowi. Ten przyjaciel był młodszy od niej chyba z 10 lat i wykorzystywał babę, jak tylko mógł.
Praca uszlachetnia
Małżeństwa i związki rzadko przetrzymują zderzenie z obowiązkami zawodowymi. Kiedy ktoś spędza całe dnie w pracy, "bo musi", "bo od tego zależy wszystko", może być pewien albo prawie pewien, że jego domowe szczęście zamieni się w kupkę dymiących zgliszcz.
- Mój chłopak, który miał zostać moim mężem, pracował w firmie, która mieściła się kilka ulic od naszego domu. Spędzał tam cały czas, choć nie musiał. Wszystko dlatego, że go awansowali. Po pracy, kiedy już wszyscy wyszli, siadał sobie przy swoim wielkim biurku i myślał o tym, jak to jest dobrze być szefem, a potem jeszcze dzwonił ze służbowego telefonu do wszystkich swoich znajomych. I tak dzień w dzień. Opowiadał mi potem o tym. Nie było mowy, żeby wrócił do domu przed 22. Trwało to przez półtora roku chyba. Jakoś z tym żyłam, ale ile można. Człowiek chce mieć przecież jakieś życie, założyć prawdziwą rodzinę. Tego się niestety nie da zrobić z ludźmi, którzy poważniej niż dom traktują swoje obowiązki zawodowe.
Nie inaczej jest, kiedy jedna ze stron przenosi do domu wszystkie "pracowe" kłopoty, całą traumę. Kiedy nie potrafi uwolnić się od atmosfery panującej w firmie i żyje nią nawet wtedy, kiedy siedzi przy stole z rodziną podczas niedzielnego obiadu.
- To jest straszne - mówi Anka - kiedy ktoś cały czas gada o pracy. Ja i mój chłopak mieliśmy w tamtych czasach bardzo nieustabilizowaną sytuację, wynajmowaliśmy mieszkanie, mieliśmy słabe perspektywy na przyszłość. Jemu trafiła się praca, od tej pracy naprawdę wiele zależało: nasz czynsz, opłaty, jakieś oszczędności na przyszłość. Łatwo mógł z tej pracy wylecieć, ja to rozumiałam i jakoś z tym żyłam. On gadał, gadał, gadał, podniecał się tą firmą, liczył na awans, pił coraz więcej, żeby złagodzić stres, aż go w końcu wyrzucili, bo przestał być potrzebny. I co? I nic się nie stało. Dwa lata stresu, miliony wypalonych papierosów, zarobki nie tak znowu oszałamiające, zmarnowane zdrowie, a potem... znalazł sobie inną pracę, spokojniejszą, bliżej domu i wszystko jest w porządku.



[ Dodano: 2007-07-18, 10:44 ]
:D

[ Dodano: 2007-07-18, 10:51 ]
Zrodło o2 :D

163250.jpg
Plik ściągnięto 18270 raz(y) 28,21 KB

_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
kami1227 
Przejeżdżał przez Wieluń



Pomogła: 1 raz
Wiek: 45
Dołączyła: 22 Lis 2006
Posty: 99
Skąd: lututów
Wysłany: 2007-08-09, 10:37   

I nikt na tan temat nic? Albo same panny na forum... albo same szczęśliwe :D
a przecież nie każdy kryzys kończy się rozwodem.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
zwyczajna 
WIELUNIAK



Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 03 Maj 2006
Posty: 2461
Piwa: 25/43
Skąd: w-ń
Wysłany: 2007-08-09, 11:32   

Wystarczy dużo ze sobą rozmawiać,nie wstydzić sie rozmawiać o marzeniach,pragnieniach,nawet tych "wstydliwych",nie wiem co to kryzys bo nigdy go nie miałam,własnie dlatego że dużo ze sobą rozmawiamy,jeśli jest coś nie tak siadamy i gadamy o tym ,szukamy rozwiązania,wazne też jest ustępowanie czasem. :P
_________________
https://www.youtube.com/w...AvjaHtlMA#t=111
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
wielunianka 
Dojeżdża PKSem



Wiek: 47
Dołączyła: 06 Lut 2007
Posty: 235
Skąd: Wielun
Wysłany: 2007-08-09, 12:11   

reniaa_25 napisał/a:
- Mój chłopak, który miał zostać moim mężem, pracował w firmie, która mieściła się kilka ulic od naszego domu. Spędzał tam cały czas, choć nie musiał. Wszystko dlatego, że go awansowali. Po pracy, kiedy już wszyscy wyszli, siadał sobie przy swoim wielkim biurku i myślał o tym, jak to jest dobrze być szefem, a potem jeszcze dzwonił ze służbowego telefonu do wszystkich swoich znajomych. I tak dzień w dzień. Opowiadał mi potem o tym. Nie było mowy, żeby wrócił do domu przed 22. Trwało to przez półtora roku chyba. Jakoś z tym żyłam, ale ile można. Człowiek chce mieć przecież jakieś życie, założyć prawdziwą rodzinę. Tego się niestety nie da zrobić z ludźmi, którzy poważniej niż dom traktują swoje obowiązki zawodowe.



Półtora roku dzień w dzień :roll: bravo za cierpliwość :D :D ja bym tyle nie wytrzymała :sad: :sad:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
AnnBlue 
Mieszka pod Wieluniem



Pomogła: 10 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Wrz 2006
Posty: 918
Skąd: W-n/prawie Wieluń
Wysłany: 2007-08-09, 19:55   

edzia i odziu napisał/a:
Wystarczy dużo ze sobą rozmawiać

a co jak jedna ze stron nie chce lub nie potrafi rozmawiac o problemach???
Wiecie co jest najgorsze? To, ze czasem małżeństwo trwa nadal tylko ze względu na dzieci, czasem ma się nadzieje na to, że moze jednak cos sie zmieni, moze bedzie lepiej....tylko że nadzieja jest matka głupich :(
_________________
Nic nie jest tak silne jak delikatność; nic tak delikatne jak prawdziwa siła...
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
glizda 
Moderator
diablica



Pomogła: 45 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 14 Lis 2006
Posty: 4328
Piwa: 24/21
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-08-09, 20:01   

Właściwie nie powinnam się wypowiadać w tym temacie, gdyż mężatką jeszcze nie jestem. Ale wydaje mi się że bycie razem tylko i wyłacznie ze względu na dzieci to chyba nie jest dobre :roll: Dzieci wyczuwają ze coś się dzieje złego między rodzicami.
_________________
Wszystko o czym marze jest albo nielegalne, albo nieetyczne, albo strasznie tuczące...
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
AnnBlue 
Mieszka pod Wieluniem



Pomogła: 10 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Wrz 2006
Posty: 918
Skąd: W-n/prawie Wieluń
Wysłany: 2007-08-09, 20:21   

glizda napisał/a:
Dzieci wyczuwają ze coś się dzieje złego między rodzicami

a co powiedziec dzieciom jak zapytaja "dlaczego taty nie ma z nami?"
_________________
Nic nie jest tak silne jak delikatność; nic tak delikatne jak prawdziwa siła...
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
glizda 
Moderator
diablica



Pomogła: 45 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 14 Lis 2006
Posty: 4328
Piwa: 24/21
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-08-09, 20:27   

AnnBlue napisał/a:
a co powiedziec dzieciom jak zapytaja "dlaczego taty nie ma z nami?"


Zdaje sobie sprawę z tego ze to jest trudne i to bardzo trudne, gdyż zawsze najbardziej cierpią dzieci. Ale jak długo można wytrzymać w nieszczęśliwym małżęństwie?? Nawet dla dobra dzieci.
_________________
Wszystko o czym marze jest albo nielegalne, albo nieetyczne, albo strasznie tuczące...
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Panterka 
Moderator
żona admina :)



Pomogła: 25 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 30 Maj 2007
Posty: 559
Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-08-09, 20:32   

AnnBlue napisał/a:
a co powiedziec dzieciom jak zapytaja "dlaczego taty nie ma z nami?"

Tez tak myślałam, tez był to dla mnie główny argument, ale w końcu zdecydowałam sie zakończyć toksyczny związek i jestem teraz bardzo szczęśliwa :) i mój synek również.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
renia 
Przyjeżdża na zakupy
blondynka ;)



Pomogła: 6 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 27 Gru 2006
Posty: 419
Skąd: Wielun
Wysłany: 2007-08-09, 20:52   

panterka napisał/a:
AnnBlue napisał/a:
a co powiedziec dzieciom jak zapytaja "dlaczego taty nie ma z nami?"

Tez tak myślałam, tez był to dla mnie główny argument, ale w końcu zdecydowałam sie zakończyć toksyczny związek i jestem teraz bardzo szczęśliwa :) i mój synek również.

Na pewno nie jedna z nas zrobiłaby to samo na twoim miejscu.Jezeli nie masz szczescia w jednym zwiazku,szukaj go w nastepnym.A dziecko ? Z czasem zapomni o biologicznym ojcu,cieszac sie miłoscia ,,przyszywanego,,

*niejedna
Proszę o robienie spacji pomiędzy znakiem interpunkcyjnym a następnym wyrazem.
_________________

Ostatnio zmieniony przez Ferbik 2007-08-09, 20:55, w całości zmieniany 2 razy  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
zwyczajna 
WIELUNIAK



Pomogła: 32 razy
Dołączyła: 03 Maj 2006
Posty: 2461
Piwa: 25/43
Skąd: w-ń
Wysłany: 2007-08-09, 23:08   

może gdybym miała 50 lat nie myslałabym o rozstaniu...jednak w moim wieku zrobiłabym to napewno.Nie ma sensu trwać na siłę w związku który i tak nie ma przyszłości.Rozstajac sie dajemy sobie szansę na nowe ,moze lepsze życie,również dając ta możliwość drugiej osobie.Dzieci...tak to trudne,zależy w jakim są wieku,ale w jakim by nie były nie robiłabym tego dla nich,dzieci bardzo szybko orientują sie w sytuacji i wiedza ,że cos jest nie tak.Osobiście wolałabym by moje dzieci widziały mnie szczęsliwą ,ojca również ,być moze trafiłby na kobietę którą naprawdę by kochał,ja na innego faceta....starałabym sie im wytłumaczyć dlaczego tak a nie inaczej....wiem ,wiem ,kazdy jest mądry dopóki nie będzie w podobnej sytuacji,wtedy nic nie jest takie proste,ale na dzień dzisiejszy właśnie tak bym wolała...
_________________
https://www.youtube.com/w...AvjaHtlMA#t=111
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
jestsuper 
Przyjeżdża na zakupy


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 488
Skąd: okolice wielunia
Wysłany: 2007-08-10, 11:57   

Trudno jest "naprawiać" związek..... lepiej wszystko zostawić, nie próbować na siłę zmieniać, tylko zacząć od początku. W sumie dlaczego nie z tym samym facetem, skoro nadal się kocha? Ja tak zrobiłam i od ponad roku po tygodniowej przerwie (dłużej nie wytrzymałam) znów jesteśmy razem. Zakończyliśmy to co było i teraz jest świetnie. Nawet nie zwracamy uwagi na to, że kiedyś było źle. Za kilka dni świętujemy naszą druga rocznicę, bo w końcu tyle ze soba jesteśmy, nie ważne, że z przerwą ;) g:P
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Panterka 
Moderator
żona admina :)



Pomogła: 25 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 30 Maj 2007
Posty: 559
Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-08-10, 12:00   

Tylko nie zawsze da sie coś zmienić. Czasem mimo łączącego dwoje ludzi uczucia nie można być ze sobą i być szczęśliwym. Bo miłość nie zawsze wystarcza.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Dominika 
WIELUNIAK


Pomogła: 24 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lip 2005
Posty: 3430
Piwa: 3/4
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2007-08-26, 00:30   

Mężatką nie jestem, długoterminowych związków jeszcze nie przerabiałam, ale co nieco czytałam, co nieco mnie uczyli... . Kryzysy były, są i będą. Książkowo przypadają na 1 (wejście w nowe role- żony, matki/męża, ojca i nieumiejętność poradzenia sobie z nimi), 7 (gdy dziecko idzie do szkoły, wówczas rodzice nie wiedzą jak wypełnić wolny czas) , 15 (niespełnione ambicje własne, zawodowe, niespełnione marzenia ... )20 (efekt "opuszczonego gniazda" gdy dzieci są już dorosłe, zakładają własne rodziny, opuszczają domy rodzinne) rok po ślubie. Co jest podstawą zażegnania każdego kryzysu? - UMIEJęTNOść ROZMOWY. Gdzieś już podkreślałam- gdy JEJ nie ma- nie ma już NIC.
Czy warto jest podtrzymywać coś na siłę? Wiem, że należy walczyć, może nie ponad siły. Ale! - Podobno nadzieja umiera ostatnia ... Powodzenia dla Was Babeczki :wink:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template Acid v 0.4 modified by Nasedo.


Wieluń Forum dyskusyjne
Kontakt z Administracją Forum | Kontakt z właścicielem domeny
Stomatolog Wieluń Sprawdzenie przebiegu BMW | Iris Trade Łódź Montaż instalacji gazowych | Skracanie linków | Klinika BMW | Notariusz Włochy BMW SPRAWDZENIE PRZEBIEGU,HISTORIA SERWISOWA BMW